:)
Każdej z Nas zdarzają się ,,niezdarne dni'' kiedy to wszystko wypada nam z dłoni i potykamy się nawet o dywan ....ahhh.... :)
Mój niezdarny dzień pojawił się kilka dni temu i m.in. wysypałam cały słoik z liściastą zieloną herbatą, stłukłam pamiątkowy kubek i przesuwając cos na stole zepchnęłam moją paletę cieni - co za niefart :/
Można by pomyśleć że ostatnie było najgorszym z trzech niefortunnych wydarzeń - nic bardziej mylnego
Najbardziej smutno było mi ze względu na kubek, który zakupiłam wraz z jego bliżniakiem dla nas czyli mnie i mojej siostrzenicy po zwiedzaniu Madame Tussauds kilka lat temu no cóż ....:(
Herbatę odkurzyłam, a cienie naprawiłam w mgnieniu oka starym i sprawdzonym sposobem. Jeśli jeszcze go nie znacie to Zapraszam - uratował moje kosmetyki wiele razy :)
Tak wyglądała moja paleta po ,,katastrofie lotniczej''
Czego potrzebujemy:
- -kawałek folii aluminiowej
- -nożyczki
- -monetę
- -ręcnik papierowy lub chusteczka higieniczna
- -alcohol (wódka lub spirytus)
- -mieszadełko ( ja użyłam noża do listów)
Najpierw wyciągam wkład pokruszonym cieniem z palety.
Następnie wysypuję go na kawałek folii aluminiowej....
....i za pomocą płaskiego mieszadełka dokładnie rozdrabniam go na pył.
Teraz dolewam odrobinę alkoholu ( zazwyczaj 1-2 krople - jeżeli robie to bez spriskiwacza).
Uwaga
Alkoholu wlewam tylko tyle, aby całość połączyła się - nie może być go za dużo (nie może powstać rzadka papka) bo kiedy ciecz odparuje to cień zmniejszy objętość i będzie wypadał z foremki.
Gotową miksturę przesypuję do wkładu...
....po czym monętę owijam w ręcznik papierowy...
...tworząc z niej stempelek....
..... odciskam nadmiar alkoholu z cienia (moneta musi mieć wielkość wkładu) - przytrzymuję kilka sekund
...i odkładam ,,nowy '' cień na 24 godziny, aby resztka alkoholu odparowała, a kosmetyk wrócił do pierwotnej formy.
Na zdjęciu wyżej widać ile alkoholu zostało zaabsorbowane przez papier :)
Tak wygląda mój nowy cień, wystarczy włożyc do palety i mozna używać :)
Tą medodą mozemy naprawić każdy sprasowany kosmetyk tj.: cień, róż, bronzer, rozświetlacz, puder itp. lub stworzyc cień z pigmentu. Ta metoda nie wpływa na jakość kosmetyku tzn. że nie zaobserwujemy, innej konsystencji czy utlenienia koloru, a wręcz przeciwnie w ten sposób możemy również odświeżyć / zdezynfekować kosmetyki, które są juz z nami przez dłuższy czas :)
Czy znasz juz ten sposób na ,,ratunek'' dla kosmetyków??
Pozdrawiam
*JOY*
O kurcze fajny sposob.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz widze taki sposob.
Zawsze się męczyłam z połamańcami :)
super że mogłam się przydać, miło mi to czytać oby Twoje wszystkie połamańce *Nataleczko* powróciły do ,,formy'' hehe:)
UsuńŚwietny pomysł :) Cieni rzadko używam, ale nieraz uszkodziłam róż :)
OdpowiedzUsuńz ta metodą żaden róż nie musi się obawiać hihi :)
UsuńGdybym tylko wiedziała to wcześniej, to wiele cieni nie wylądowałoby w koszu. :P
OdpowiedzUsuń,,leiej póżno niż wcale'' hihi :)
UsuńStosowałam dwa razy, raz cień tak zaczął śmierdzieć, że po dwóch dniach wietrzenia na parapecie poleciał w kubeł ( cień z Hean), a potem róż z Bell bez przerwy rozpadał się na kawałeczki, więc również poszedł w kubeł:(
OdpowiedzUsuńa to niespodzianka ...musiało coś nie zagrac może za dużo alkoholu ??? nie mam pojęcia - u mnie nigdy nie bylo podobnych problemów :)
Usuńsuper, póki co mi jakoś cienie się nie kruszą, jednak jakby co to już będę wiedziała co robić ;)
OdpowiedzUsuńno i lux hihi :)
Usuń