Witajcie :)
Czas na recenzję balsamu do mycia twarzy Emma Hardie Moringa Cleansing Balm, do której zabieram się od dłuższego czasu.
Kiedy tylko po raz pierwszy natknęłam się na ten kosmetyk ( na zagranicznych blogach) to wiedziałam, że na pewno kiedyś go wypróbuję. Nie tylko ze względu na jego działanie i skład, ale też formuła balsamu do mycia twarzy to była jak dotąd dla mnie nowość.
Dodatkowo fakt, że kosmetyk możemy używać na 3 sposoby spowodował, że w końcu po wielu miesiącach zdecydowałam się na jego zakup.
Tymi sposobami są:
- -na sucho - wykonujemy przez chwile masaż twarzy z odrobiną balsamu po czym zmywamy wodą
- -na mokro - opłukujemy twarz wodą po czym nakładamy produkt, który zmienia się w oleistą ciecz i zmywamy
- -maseczka - nakładamy kosmetyk na całą twarz a po 10-15 minutach spłukujemy wodą
Co do jego działania to balsam przeznaczony jest do codziennego zmywania twarzy, oczyszczania jej z zanieczyszczeń środowiska, usuwania makijażu przy czym ma nawilżać i rewitalizować naszą skórę.
Szczególnie polecany dojrzałej, odwodnionej, szarej skórze, która dzięki drogocennym składnikom wraca do życia.
Przyznam, że produkt jest bardzo drogi bo za 100 ml musimy zapłacić 36 funtów. Cena dość wysoka jak na produkt, który miałam zamiar przetestować, dlatego zaopatrzyłam się w mniejszą wersję - zdecydowanie łaskawsza dla mojego budżetu.
Wraz z balsamem dostajemy ściereczkę, którą używamy z produktem.
Owa ściereczka z każdej strony wykonana jest z innego materiału:
- -muślin - wykonany ze 100% bawełny
- -mikrofibra - wykonany w 80% z poliestru i 20% z poliamidu
(niestety moja jest już lekko sfatygowana, dlatego posłużyłam się zdjęciem ze strony producenta)
Opakowanie bardzo sprytnie zaprojektowane - wygląda na duże i solidne co jest złudzeniem i starym chwytem marketingowym, które podpowiada naszej wyobraźni - ,,Duże opakowanie - Dużo produktu''.
W konsystencji produkt przypomina treściwą maść, która przy kontakcie z wodą zmienia formułę na oleistą - kosmetyk łatwo i przyjemnie nakłada się na skórę.
Balsam oprócz nakrętki posiada wieczko zabezpieczające, które chroni produkt przed niepotrzebnym napowietrzaniem.
W składzie znajdziemy składniki jego tajemnej mocy:
- -ekstrakt z nasion Moringa
- -dziki koper morski
- -wit. E
- -olejek z kwiatów pomarańczy
- -olejek z neroli
- -olejek z mandarynki
- -olejek z owoców bergamotki
- -olejek z kwiatów jaśminu
- -olejek z kwiatów róży
- -olejek z pestek słonecznika
- -olejek z pestek winogron
- -olejek ze słodkich migdałów
- -olejek kaprylowy
- -drzewo cedrowe
(skład dla zainteresowanych)
INGREDIENTS: Vitis Vinifera (Grape) Seed Oil, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Caprylic/Capric Triglyceride, Cetearyl Alcohol, PEG-8 Beeswax, PEG-6 Caprylic/Capric Glycerides, PEG-60 Almond Glycerides, Sorbitan Stearate, Palmitic/Stearic Triglycerides, Limonene, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Peel Oil, Silica, Glycerin, Phenoxyethanol, Benzyl Alcohol, Citrus Aurantium Bergamia (Bergamot) Fruit Oil, Citrus Aurantium Amara (Bitter Orange) Flower Oil, Citrus Nobilis (Mandarin Orange) Peel Oil, Juniperus Virginiana Oil, Aqua (Water), Lecithin, Linalool, Butylene Glycol, Octyldodecyl PCA, Menthyl PCA, Tocopherol, Ascorbyl Palmitate, Crithmum Maritimum Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Moringa Pterygosperma Seed Extract, Jasminum Officinale (Jasmine) Flower Oil, Rosa Damascena Flower Oil, Disodium Phosphate, Citronellol, Citric Acid, Geraniol, Citral. - See more at: http://www.emmahardie.com/product.php/32/2/moringa_cleansing_balm_with_cleansing_cloth#sthash.Lo8Q6ead.dpuf
Podsumowanie:
Emma Hardie Moringa Cleansing Balm to kosmetyk do oczyszczania, pobudzania, rewitalizowania i nawilżania naszej skóry. Twarz po jego używaniu jest miękka, gładka, ukojona i świeża niczym nowa skóra. Niestety jak dla mnie skład okazał się zbyt ,,bogaty'' tzn. po niedługim czasie stosowania zauważyłam, że zapycha pory za co niekoniecznie moja skóra była wdzięczna. Moim zdaniem najlepiej z jego właściwościami skorzystają cery: normalna i sucha (sucha szczególnie), które wypiją to co kosmetyk ma w sobie najlepszego bez skutków ubocznych.
Zapach balsamu to ziołowo- roślinna mieszanka z nutą kadzidła w tle. Dziwny, intrygujący nie do końca w moim stylu - mimo tego nie przeszkadza mi.
Uważam, że kosmetyk jest warty uwagi - ale tylko dla osób z konkretnym typem cery. Cieszę się, że mogłam go wypróbować bo naprawdę zapowiadał się świetnie. Cieszę się również, że mnie nie podkusiło na duże opakowanie - bo miałabym zagwozdkę czy go odsprzedać czy wymęczyć do końca. Dużym plusem jest forma balsamu dzięki niej był niezwykle wydajny, dlatego na pewno jeszcze wypróbuje inne balsamy do mycia buźki konkurencyjnych marek - może znajdę swój ideał :))
Czy próbowałyście już tego kosmetyku??
A może polecacie inny balsam do mycia twarzy??
Pozdrawiam
=Joy=xoxo
Ciekawy ten produkt, jest dostępny w Polsce?
OdpowiedzUsuńOdwiedź i mnie czasem :))
niestety nie wiem / na pewno mozna go kupić na polskich stronach internetowych :)
OdpowiedzUsuńjuz do Ciebie zaglądam :))